Quantcast
Channel: JESTEM&JA
Viewing all 524 articles
Browse latest View live

gdy demon zostaje nakarmiony Miłością – słabnie

$
0
0



Zainspirowała mnie wypowiedź Dawida56:


W tych słowach – dla mnie – zawarta jest mądrość i zrozumienie, kochany Dawidzie..

Można odtańczyć szamański taniec demona i pozwolić mu na przejawienie się zaspakajając w ten sposób jego „głód”.
Można wysłuchać próśb demona i spełnić je – spełniając jego potrzeby i oczekiwania, ale należy wiedzieć, które.
Można przyjąć demony z miłością, zrozumieć ich rolę w świecie i pozostawić je w s-pokoju, by czyniły to, co mają do wykonania...
Niektórzy mówią i piszą, że Budda walczył z demonami i Jezus Chrystus walczył z demonami na pustyni i je pokonali (zanim osiągnęli „wyzwolenie” czy „oświecenie”). A ja wiem, że oni nie walczyli. Oni je „zneutralizowali” i „rozpuścili” w Miłości… w sobie.

Wielka pułapka:

„Wiele ideologii politycznych [a religie są nimi przesiąknięte konkurując ze sobą],zachęca nas do zaangażowania się w walkę, której celem ma być budowa lepszego społeczeństwa. Jako sposób ma dokonanie tego proponują przebudowę starego społeczeństwa, czasem nawet rewolucję. W rzeczywistości jednak pożytki, jakie to przynosi są względne i doraźnie [jak z leczeniem skutków choroby bez zainteresowania i uzdrowienia przyczyn]. Nigdy nie da się osiągnąć [ w ten sposób] równości między różnymi warstwami społeczeństwa [ani pokoju].

Bardziej samoświadome i współtworzące pokojowe relacje społeczeństwo może powstać jedynie dzięki ewolucji jednostek. Społeczeństwo składa się z milionów jednostek. Chcąc policzyć do miliona zaczynamy liczenie od liczby 1. Nie oznacza to jednak egoistycznego wysuwania siebie na plan pierwszy, ale raczej dochodzenie do zrozumienia kondycji całej ludzkości poprzez zrozumienie naszego własnego doświadczenia. Z tym doświadczeniem jako kluczem będziemy wiedzieć, jak świadomie postępować w dowolnych okolicznościach i w każdej społeczności.

„Bycie świadomym oznacza wiedzę o konsekwencjach swoich czynów. Czasem jednak popełniamy jakiś czyn nawet nie wiedząc o tym, że okaże się on szkodliwy, gdyż nie jesteśmy wówczas obecni [świadomi konsekwencji naszych czynów, myśli i emocji]..
Łatwo popadamy w rozproszenie, a to na skutek naszych namiętności, pobudzonych stanów emocji [czynów, myśli i emocji], przywiązań itd.” -  *) 

Dla kogoś, kto rozumie i potrafi przyjąć nauki przejawiające się tak z zewnątrz jak i z wewnątrz, wiedza, która go rozwija i uwalnia od pożądania, a także od przekonań, wiedza ta stanowi jego/jej „najwyższą ścieżkę”, ponieważ odpowiada jego/jej naturze i jego/jej skłonnościom. „Dlatego próby osądzania, czy ścieżka ta stoi wyżej bądź niżej od innych, nie mają sensu.”  *) .

Wystarczyłoby, gdyby każdy stał się odpowiedzialny sam za siebie. Ocean składa się z kropli. Ocean nie istniałby, gdyby nie współtworzyły go cząsteczki wody…

„Zrozumienie swojej prawdziwej natury oznacza zrozumienie relatywnego stanu, a także wiedzę o tym, jak zintegrować ten stan z jego esencjonalną naturą (czystą i przejrzystą) tak, abyśmy stali się niczym lustro, które odbijając cokolwiek manifestuje zarazem swoją przejrzystość.” -  *) 

Gdy oskarżamy innych o zło myśląc, że w nas go nie ma, że nas to zło nie dotyczy, ulegamy pysze. Wpadamy w sidła mentalnego osądu. Stajemy się „sędziami” - "mądrzejszymi", "lepszymi" od innych. Czy rzeczywiście? Czy to tylko iluzja ja-ego, której ulegamy? Ale kiedy dostrzeżemy je w sobie, wówczas ujrzymy swoją prawdziwą naturę i dopiero wtedy możemy to zmienić… w sobie..

„Umysł [i nasza skłonność przywiązywania się do przekonań] jest źródłem dwoistości i wszelkich naszych konfliktów.” -  *) 

Nauki, a w zasadzie mądrość przejawiająca się przez Jezusa Chrystusa, który ponoć mówił:

„1 Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. 2 Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. 3 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? 4 Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka [tkwi] w twoim oku? 5 Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.”
(…)
„Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”.

są niewygodne dla tych, którzy nie chcą, nie mogą lub nie potrafią ich zrozumieć ani zastosować w swoim własnym życiu. Dlatego skłonni są zanegować nie tylko te nauki ale nawet istnienie Jezusa Chrystusa jako Nauczyciela, który je przekazywał. Tak czynią jedni. A drudzy mieszają te nauki z innymi „zdaniami”, umieszczając je w kontekstach, które wypaczają ich znaczenie; w ten sposób miesza się tę wiedzę z inną wiedzą - innymi „prawami”, według których „głupsi” mają podporządkować się „racji” tych „mądrzejszych”… A chodzi o panowanie jednych nad drugimi. Podobnie jest z naukami Buddy czy kogokolwiek, kto przekazuje podobną wiedzę. 

Dla mnie nie ma znaczenia, kim jest człowiek, czy księdzem katolickim czy ateistą czy „nawiedzonym jasnowidzem”, jeśli przejawiają się przez tę osobę słowa mądrości. Kiedy słuchamy, czytamy czystym sercem i z czystym umysłem, potrafimy odróżnić „ziarna od plew”.  Jaka różnica jest pomiędzy "ziarnami" a "plewami" w tym kontekście? "Ziarna" to myśli i wiedza, która prowadzi człowieka do rozwoju, do zrozumienia, do wyzwolenia od cierpienia, od strachu, od walki, od pożądania, od nienasycenia... A plewy to te myśli i wiedza, które zniewalają i utrzymują człowieka w walce, cierpieniu, w pożądaniu i nienasyceniu.

I tu zacytuję słowa jednego księdza:

cytat z Biblii:
„A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. I powtórnie nachyliwszy się, pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: „Niewiasto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?” A ona odrzekła: „Nikt, Panie!” Rzekł do niej Jezus: „I Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. J 8, 7-11

komentarz księdza:
Zadziwiająca historia. Oto jawnogrzesznica przyłapana na cudzołóstwie. Oczywisty grzech. A Chrystus jakby tego nie zauważył. Powiedział do niej: „I ja ciebie nie potępiam”. A my? A my ciągle dzierżymy w rękach kamienie i szukamy tylko kogo by nimi uderzyć. Rzucamy je nie mając nawet pewności grzechu. Rzucamy bez wytchnienia i zapamiętale kamienie kłamstwa, pomówień, plotek i oszczerstw.”

Bo pewność, którą mamy ("rzucając kamieniami") jest zazwyczaj iluzją albo naszą projekcją zgodną z naszymi emocjami, wzorcami i przekonaniami wynikającymi z myśli, które są jak "plewy".

Kiedy jednak przestajemy rzucać kamieniami, wtedy nikt w nas już kamieniem nie rzuci. A nawet, jeśli w nas rzuci, to kamień ten nas „nie dosięgnie”. Nawet, jeśli taki kamień zabiłby nasze fizyczne ciało. (Jak w tym śnie http://tonalinagual-sny.blogspot.com/2009/12/kolejna-smierc.html )

I takie coś przyszło do mnie:
Umysł w pewnych swoich przejawach bywa jak demon, który wzmacnia się poprzez „przywiązanie” do pewnych myśli – idei, przekonań związanych z walką ludzi ze sobą, pożądaniem, nienasyceniem, strachem i cierpieniem… itp. A gdy demon zostaje „nakarmiony” Miłością – słabnie… 

________________________________________________________________

*) Wszystkie cytaty zaznaczone tym znakiem pochodzą z książki "Dzogczen - STAN DOSKONAŁOŚCI SAMEJ W SOBIE" - Czogjal Namkhai Norbu.




POZNAWANIE SIEBIE

$
0
0


Miałam wiele snów i „wizji”, których znaczenie – tak czułam – potrzebowałam rozpoznać i zrozumieć. Pewne rzeczy i sprawy potrzebowałam rozpoznać, skoro się we mnie ujawniały np. „gdzie kiedyś byłam i co robiłam, skąd takie sny śniłam” itp. Powodowała mną... ciekawość odkrywcy. Natomiast to są/były raczej indywidualne odkrycia i rozpoznania umożliwiające… poznawanie siebie. I odkrywanie pewnych cząstek „starożytnej wiedzy” bywa niektórym z nas potrzebne do zrozumienia między innymi tego, czym jest prawda, a czym są kłamstwa. Jednakże każdy z nas indywidualnie dochodzi (prędzej czy później) do tego wyzwalającego (zbawiennego) odkrycia. Nie wiem, czy każdemu będzie to dane w tym życiu – wcieleniu… tego nie wiem.

Jeśli kłamiemy, ale jesteśmy w rozproszeniu, nie dostrzegamy swoich własnych kłamstw. Kłamiemy, bo tak jest wygodniej dla naszych nienasyconych, wybujałych, swoiście pięknych i doskonałych... ego-ja. A my nawet nie jesteśmy tego świadomi. Tylko, gdy podejmujemy decyzję bycia uczciwymi wobec siebie, całkowicie i bezwarunkowo, dopiero wtedy zaczynamy rozpoznawać swoje własne, wcześniej nieuświadomione kłamstwa.

Z tego, co doświadczyłam i wiem, to i tak każdy z nas dokonuje tych odkryć sam i wtedy, kiedy jest na to gotowy. Po prostu przyjmujemy i rozumiemy różne rzeczy o SOBIE i na swój temat, kiedy jesteśmy na to gotowi. Dopóki będziemy się dystansować, oddzielać i oceniać działania innych nie dostrzegając tego, że wszyscy jesteśmy cząstkami Całości, to nadal będziemy siebie” oszukiwać” – nadal nasza samo-świadomość będzie ograniczana różnymi wzorcami, których jeszcze nie odkryliśmy w sobie. I wszystko, co wtedy uznajemy za prawdę, jest po prostu iluzją albo inaczej „kłamstwem” na temat tego, kim JESTEŚMY, Powoli, w różnym „tempie” i każdy na swój sposób zaczynamy to jednak odkrywać. Ale wcale nie jest to zależne od naszego chcenia lub nie chcenia. To po prostu przychodzi wtedy, kiedy ma przyjść. Zawsze otrzymujemy to, co jest nam potrzebne. Bo wszystko JEST doskonałe...

Dzielę się… tym, co czuję i wiem, ale niczego od nikogo nie oczekuję, że ktoś zrozumie ani nie obawiam się, że ktoś nie zrozumie tego, czym się dzielę. Ponieważ wiem (jestem świadoma), że każdy z nas rozumie innych „po swojemu” i na tyle, na ile umożliwiają nam te wzorce myślenia, działania, przekonania i idee danej osoby, które odcinają nas od możliwości zrozumienia innych. Im mniej jesteśmy do takich wzorców przywiązani, przyklejeni, im bardziej jesteśmy od nich niezależni, tym większe zrozumienie mamy dla innych. A tym samym dla siebie samych.

A i tak każdy z osobna robi to, co mamy do zrobienia i działa zgodnie z tym, co umysł lub serce jemu/jej/mnie/tobie dyktuje.

Jeżeli nawet wiele się nauczyliśmy i być może nawet potrafilibyśmy wyjaśnić naszą wiedzę, ale sami nie stosujemy jej w swoim życiu, możemy wpadać w pułapki, ponieważ nauki te trzeba włączyć do swego umysłu. Co to znaczy? Znaczy to, że nie wszystkie nauki służą naszemu rozwojowi, ale wszelkie nauki dają nam możliwość ich doświadczenia. Nie wszystkie i nie każde jednak doświadczenie jest nam potrzebne na ścieżce naszego rozwoju.

Z reguły nasz zwyczajny umysł jest całkowicie uwikłany w światowe aktywności i relacje (wzorce), do których lgnie. Jeżeli naprawdę chcemy poważnie zaangażować się w proces transformacji (przebudzenia), potrzebujemy uwolnić się od tego uwikłania. Oznacza to, że musimy być coraz bardziej uważni, abyśmy mogli się rozwijać stając się bardziej świadomi i praktykując…świadomą obecność.

„Nigdy nie będziemy tak mądrzy czy urzeczywistnieni, byśmy nie musieć już liczyć się z prawem przyczyny i skutku. Oznacza to, że nawet zupełnie niewielkie działania są istotne i że wszystko, co robimy ma znaczenie.” (*)

Pamiętanie o prawie przyczyny i skutku, ma zasadnicze znaczenie.
Sposób w jaki wykorzystujemy nasze życie decyduje o tym, czego będziemy doświadczać w przyszłości: w naszym życiu, w snach, wizjach, a nawet po śmierci… Właśnie teraz mamy na to wpływ. 

„Ponieważ istnieje tak wiele metod, a my tak bardzo się od siebie różnimy, powinniśmy zobaczyć, jaki sposób postępowania najlepiej odpowiada naszym zdolnościom i intuicji. Kiedy otrzymamy już właściwe dla nas metody, powinniśmy je praktykować, by osiągnąć rezultaty. [choć bez przywiązania do metod i rezultatów i bez uzależniania się od nich].”  (*)

Jeśli nie będziemy trzymać się przekonania, że inni nie mają prawa do swoich poglądów – tak odmiennych od naszych, ale będziemy działali uznając prawo każdego do innych poglądów, to poglądy nie będą nas dzielić. A na pewno, nie będą prowadzić do konfliktów, walki ani wojen.

Szanując czyjeś poglądy możemy prowadzić dialog, ale nie musimy na nikogo obrażać się, gdy ktoś myśli inaczej niż my/ja-ty i ma inne poglądy czy inne przekonania. A nawet, jeśli ktoś nas próbuje obrazić albo my tak to „odczytujemy”, że ktoś nas próbuje obrazić, dotknąć, straszyć itp..

O wypartych częściach siebie (raz jeszcze).

Przyjęcie do świadomości wypartych części siebie (zarówno ofiar jak i oprawców) oraz uświadomienie sobie, wybaczenie sobie i zrozumienie swoich wzorców działań jako ofiar i oprawców, pozwala na wyjście – uwolnienie się z pułapki, którą sami podtrzymujemy i zasilamy swoją energią. Często zamiast tego szukamy sposobów, które wymagają doładowywania naszej energii i nadal sami musimy ją kraść od innych, chociaż często robimy to nieświadomie. Nadal uprawiamy manipulacje i różną magię też nieświadomie. Nadal zasilamy te same wzorce i programy – UTRZYMUJEMY JE – tkwiąc w nich też nieświadomie.

Tacy ludzie są jak upadli bogowie, którzy zasłaniają się swoim człowieczeństwem, bo wyparli się swojej boskości. Wyrzucili ją gdzieś daleko w niebo albo kosmos i tęsknią być może za boską sprawiedliwością albo za boskim dobrem. Inni próbują udowadniać ‘ważniejszość’ jednych bogów nad innymi bogami….albo szukają/oczekują jakiejś boskiej sprawiedliwości czy nawet apokalipsy itp. itd. A my jesteśmy połączeni ze wszystkimi istotami, w tym także i tymi „boskimi” i ze Źródłem i Całością, Wszystkim, Co Istnieje. Możemy sobie o tym przypomnieć. Jak jesteśmy już na to gotowi.


OTO przykład tworzenia konstruktów myślowych zmieniających znaczenie uniwersalnych (także pradawnych) słów mądrości… Uniwersalnych PRAW(D). Mamy zdanie, które zostało zapisane w jakimś „prastarym” języku jako:

"Wszystko jest moją rodziną".

Ktoś kiedyś je tłumaczył i zinterpretował w taki sposób:

"Moja rodzina jest wszystkim".

A rozumienie tych słów jest związane z tym, w jaki sposób ludzie rozumieją znaczenie słowa „rodzina”. Istnieje zatem ogromna możliwość interpretacji tak skonstruowanego zdania w zależności od ogólnie przyjętych wzorców postrzegania i rozumienia pojęcia tzw. „rodziny”. (Obecnie często to zdanie traktowane jest jako „wzorcowe” dla utrzymania pewnych struktur „patriarchalnego świata” ( o zaburzonej harmonii).

Inaczej jest w przypadku takiej konstrukcji zdania:

WSZYSTKO JEST MOJĄ RODZINĄ.

Jako ludzkość, Całość jesteśmy „tożsamościowo” jedną RODZINĄ. Mało tego, wraz ze zwierzętami, roślinami, minerałami itd, wszyscy jesteśmy – jako Dzieci Ziemi – jedną RODZINĄ. A możemy też ekspandować swoją Przestrzenią Świadomości jeszcze dalej… obejmując cały kosmos i wszechświat…


BYCIE I WIEDZA

Kiedyś Margo0307 podesłała mi  cytat:

"Wiedza to jedna rzecz, a rozumienie to coś całkiem innego. Ludzie często mylą te pojęcia i nie potrafią jasno uchwycić, na czym polega różnica pomiędzy nimi.
Sama wiedza nie daje rozumienia. Ani rozumienie nie rośnie poprzez wzrost samej tylko wiedzy.

Rozumienie zależy od stosunku wiedzy do bycia. Rozumienie jest wypadkową wiedzy i bycia.

Wiedza i bycie nie mogą się zanadto rozbiegać, bo wtedy okaże się, że rozumienie jest odległe od każdego z nich. Jednocześnie stosunek wiedzy do bycia nie ulega zmianie wraz za wzrostem samej wiedzy.

Zmienia się on tylko wtedy, gdy bycie wzrasta równolegle z wiedzą. Innymi słowy, rozumienie rośnie tylko wraz ze wzrostem bycia. W potocznym myśleniu ludzie nie odróżniają rozumienia od wiedzy. Myślą oni, że większe rozumienie zależy od większej wiedzy. Gromadzą zatem wiedzę, czy też to, co nazywają wiedzą, ale nie wiedzą, jak gromadzić rozumienie i wcale ich to nie niepokoi. A przecież osoba przyzwyczajona do obserwowania siebie z pewnością wie, że w różnych okresach swego życia rozumiała ona jedną i tę samą ideę, jedną i tę samą myśl, w całkowicie odmienny sposób. Często wydaje jej się dziwne, że tak błędnie mogła pojmować coś, co jej zdaniem teraz rozumie właściwie. I jednocześnie zdaje ona sobie sprawę z tego, że jej wiedza nie uległa zmianie i że na dany temat wiedziała ona przedtem dokładnie tyle samo co teraz. Co zatem uległo zmianie? Zmieniło się jej bycie. A kiedy zmienia się bycie, to i rozumienie musi się zmienić". - Uspieński, "Fragmenty Nieznanego Nauczania"

_________________________

(*) cytaty z książki "Dzogczen - STAN DOSKONAŁOŚCI SAMEJ W SOBIE" - Czogjal Namkhai Norbu.
_________________________

JESTEM pustką i wolą JEDNI

TRANSFORMACJA ŚWIADOMOŚCI - OD EGO DO SERCA

$
0
0
OD EGO DO SERCA...

" Przejście to nie odbywa się po prostej i liniowej drodze. Są momenty, w których możesz cofać się do etapu, który już zostawiłeś. Ale takie wycofanie może później doprowadzić cię do dużego kroku naprzód. Więc okrężne drogi mogą okazać się skrótami." - cytat z III. części filmu "OD EGO DO SERCA".

I - co dla mnie istotne - nie chodzi o pozbycie się ego-ja, ale o to, by nie dać się wkręcać w gierki ego-ja, które przywiązuje się do różnych idei, koncepcji i przekonań uważając je za jedyną prawdę. Bo nie chodzi o "pozbywanie się" czegokolwiek", a o transformację - dokonanie takiej zmiany lub otwarcie na przejawienie się takiej zmiany, która pozwala na scalenie siebie, zintegrowanie i rozpuszczenie "granic" oddzielających świadomość naszej Istoty od świadomości bycia połączoną/połączonym ze wszystkim, co istnieje. Stan świadomości połączenia ze wszystkim, co istnieje i z czego "się wyłania" to nasz naturalny stan, nasza Istota. Chodzi o odzyskanie tego połączenia, które ego-ja - gdy zbyt skupione na iluzorycznej prawdzie związanej z przywiązaniem do idei, koncepcji i przekonań, - nie może odzyskać.

Kiedyś "przyśniło mi się" i miałam "wizje", że jestem Jedną z Tych, (co są) z Prawa Jedni...  I "przypomniałam" sobie, że wszystko jest Jednią. I dzięki temu zaczęła pojawiać się we mnie harmonia, coraz większa harmonia, ponieważ podjęłam także decyzję zakończenia walki. Kto wie, że jest Jednią, przestaje z czymkolwiek walczyć, Choć porozmawiać można. I z ufnością przyjmować to, co się przejawia... przeze mnie i przez Ciebie. I podejmować decyzje świadomie i działać świadomie...

Z całego serca polecam te filmy:


oraz "Bajkę na dobranoc":



BAJKA O JEDNI I ŚWIADOMOŚCI

$
0
0
 w poprzedniej notce napisałam:

Jestem Jedną z Tych, (co są) z Prawa Jedni...  I "przypomniałam" sobie, że wszystko jest Jednią. I dzięki temu zaczęła pojawiać się we mnie harmonia, coraz większa harmonia, ponieważ podjęłam także decyzję zakończenia walki. Kto wie, że jest Jednią, przestaje z czymkolwiek walczyć, Choć porozmawiać można. I z ufnością przyjmować to, co się przejawia... przeze mnie i przez Ciebie. I podejmować decyzje świadomie i działać świadomie...

Czym jest świadomość Jedni? Odpowiem bajką. Oto kula:




Czerwień pola powierzchni tej kuli symbolizuje świadomość całości, jedni, a żółte linie wytaczają granice pomiędzy jej częściami. Żółte linie różnicują świadomości różnych części tej całości pomiędzy sobą. Te żółte linie symbolizują (w bardzo uproszczony sposób :-)) siatkę umysłu nałożoną na świadomość.

Wyobraź sobie, że twoją indywidualną świadomość symbolizuje np. kwadrat na tej kuli. Pole twojej świadomości ma barwę czerwoną, tak, jak wszystkie inne pola, wszystkich części całości znajdujące się na powierzchni tej kuli, a oddzielone od siebie żółtymi granicami. Te granice wyznaczają indywidualne pola świadomości wszystkich części całości. Te granice są nieprzekraczalne do momentu, kiedy będziesz postrzegać siebie wyłącznie jako np. kwadrat, utożsamiać się wyłącznie z kwadratem, który ma inny kształt od pozostałych pól. To utożsamianie się to ego-ja (dany kształt symbolizujący tożsamość) wyznaczają wzorce umysłu, do których jesteś" przywiązany" i ograniczają potencjał indywidualnej świadomości. Odcinają indywidualną świadomość od połączenia z całością, jednią. I owa tożsamość ego-ja poprzez to przywiązanie do idei, przekonań, wiary itd ogranicza potencjał indywidualnej świadomości.  To przywiązanie wyznacza jej granice (jak żółte linie na powierzchni kuli).

A teraz widzisz, że wszystkie pola, bez względu na ich kształt i żółte linie graniczne, które je różnicują pomiędzy sobą są czerwone czyli... czerwień powierzchni całej kuli łączy ze sobą wszystkie oddzielone od siebie pola w jedno wielkie, wspólne pole świadomości. Jest to pole świadomości całości, jedni. Więc na poziomie świadomości całości tej powierzchni jesteś także trójkątem, rąbem, sześcianem itd. Choć na poziomie "fizycznym" pozostajesz nadal "w ciele" kwadratu. Proste? 

Rozpoznanie nieświadomych wzorców myślowych, według których działamy i emocji, jakie one wywołują w ciele, wspiera rozwój naszej samo-świadomości. Powoduje, że więcej rozumiemy siebie samych, a tym samym i innych, że możemy stawać się wewnętrznie coraz bardziej zintegrowani... Wyzwolenie nie jest żadnym celem... To nie jest żadna nagroda, to „naturalna kolej rzeczy” przejawiająca się jako skutek zmian, jakich zaczynamy dokonywać w sobie. Zmienność… podróż, otwarcie na „nowy sposób istnienia”…
W temacie:
Dziś w nocy miałam ciekawe doświadczenie… śnienie było świadome, przechodziło w tzw. jawę i też byłam tego świadoma, a potem znów w śnienie… Jakby następowała integracja pomiędzy świadomością śnienia i jawy. Już kiedyś miałam podobne doświadczenie, ale tylko ze świadomym przejściem ze świadomego śnienia do świadomej kontynuacji na jawie. To było prostsze. tu opis tamtego doświadczenia:


A teraz śnienie i jawa były jeszcze bardziej ze sobą połączone… i przenikały się. Może opiszę to  doświadczenie wkrótce.

Świadomość wypełnia wszelkie formy istnienia - życia. Nie ma potrzeby, by bać się śmierci. Bo śmierć jest bramą takiej transformacji świadomości, w której zachodzi zmiana formy istnienia. – http://tonalinagual.blogspot.com/2012/05/jestem.html 

”Podróże świadomości” to rysunki, które wykonałam kiedyś i przedstawiałam w innych notkach:



Nie zaznaczyłam tu oczywiście wszystkich form istnienia ;-)

Tu rysunek łączenia cząstek świadomości przejawiających się w różnych "formach" istniejących w tzw. różnych światach. Czasami tego typu połączenie mamy w swoich snach, choć nie zawsze jesteśmy tego świadomi:



——————————–



Te części Całości, które łączą się na powrót z Całością, istnieją wiecznie. Mogą zmieniać swoje formy istnienia jako energetycznych bytów, istot, mogą zmieniać także swoje materialne formy; są zmienne, wciąż żywe i istnieją w nieskończoności przejawów i potencjalnych zmian. Dla nich śmierć jest tylko doświadczeniem przejścia z formy do formy, jest bramą przejścia. Z formy energetycznej do innej energetycznej, z formy energetycznej do materialnej, z formy materialnej do innej formy materialnej, z formy materialnej do innej formy energetycznej… Energia Całości wypełniająca formę i sama forma to Dusza, Świadomość. Forma wyodrębniona z całości… to Duch, Umysł. Duch, Umysł określa i ogranicza do „bytów samych w sobie” różne części Całości i w ten sposób oddziela, po pierwsze – od Całości, a po drugie – od siebie wzajemnie – różne cząstki Całości. – http://tonalinagual.blogspot.com/2014/04/destrukcja-i-zniszczenie-jako.html

——————



JAWA I SEN PRZENIKAJĄ I HARMONIZUJĄ SIĘ...

$
0
0
W poprzednich notkach pisałam:
1.


I Michaela zapytała mnie pośrednio o to, jak mogę wytłumaczyć to, że ludzie doświadczają porwań, eksperymentów itp. przez tzw. UFO. I napisała: "PS. Ciekawi mnie jak TY tą siekierą rozupałaś sobie głowę i to z tyłu? Myślę, że to jest klasyczne „screen memory”, za którym KRYJĄ się PRAWDZIWE Twoje przeżycia".

Oto moja odpowiedź:

Jest w człowieku nieuświadomiony lęk związany z jakiś „karmicznymi sytuacjami”, które czekają na uwolnienie (zerowanie). Ale póki ich nie jesteśmy świadomi, to nie mogą być one zrozumiane i uwolnione, więc manifestują się one – ku naszemu zaskoczeniu (i czasem przerażeniu) – w materii, w Rzeczy Istności (tzw. rzeczywistości).

I wtedy zaczynamy „sobie uświadamiać, że wszystkie myśli, niezależnie od tego, czy świadome czy nieświadome, są jedynie mentalnymi iluzjami.” Które jednak w rezultacie manifestują się w świecie materialnym, w „Rzeczy Istności”, w naszym działaniu i współtworzeniu (…) (mniej lub bardziej świadomym) tego świata, tej czasoprzestrzeni, w której obecnie żyjemy.

Materializują się te myśli, poprzez które np. ujawniają się nasze nieświadome lęki. I materializują się sny, różne „koszmary”, których znaczenia nie rozumiemy, a moglibyśmy je „przerobić w sobie”. Bo pewne sytuacje w snach mogą być tak samo „lekcjami do odrobienia” jak i pewne sytuacje w życiu na jawie. Jeszcze dużo do odkrycia mają ludzie, choćby to, jak głęboko sny i jawa są ze sobą powiązane…

„Ciekawi mnie jak TY tą siekierą rozupałaś sobie głowę i to z tyłu?”

Zrobiłam to we ŚNIE. to fakt, bo we śnie było to możliwe, ale…
Napisałam powyżej:
//W tych snach przejawił się mój strach przed czymś – dla mnie nieznanym wówczas, a co ludzie nazywają na przykład ufo. Ale miałam tyle odwagi w sobie, że powyjmowałam z głowy te chipy.
Przyjęłam to takie, jakie było w tych snach i zaakceptowałam. I już nie wracałam więcej do tych tematów, nie zasilałam ich, nie zawiesiłam się wówczas na „dociekaniu prawdy”, bo nie chciałam swoją uwagą, swoimi myślami i emocjami podtrzymywać taką „rzeczy istność” (- jak pisze Margo0307). :-) W innym przypadku, gdyby pozostała przy tym lęku, dałabym się wciągnąć w konflikt z jakimiś konceptami umysłu na temat różnych ufo. //

Być może, gdybym we śnie przestraszyła się tego czipa w głowie i obudziła się zlana potem i zaczęła bać się kosmitów, to przeżyłabym później taką (lub podobną) historię, jak ta kobieta z filmu. Ponieważ zrobiłam to we śnie, nie musiałam tego robić w tym życiu :-)

Dlatego uważam, że sny są bardzo ważnym elementem naszego życia. Miałam kiedyś sny, ale nie doceniałam ich wagi. Jeden sen powtarzał się kilka razy w różnej scenerii: współczesnej, bajkowej, średniowiecznej itp., ale historia była ta sama. Temat: poznawałam wspaniałego, pięknego mężczyznę, który mnie wprost uwielbiał. Byłam zadziwiona, ponieważ działo się to w czasie, kiedy byłam mężatką i byłam w „depresji”, a o żadnej zdradzie męża nigdy nie myślałam. I byłam zadziwiona, gdy ta historia przydarzyła się w moim życiu. Po moim rozwodzie i wyjściu z tamtej „depresji” znów pojawił się inny sen, z inną historią i znów powtarzał się w różnej scenerii kilka razy. Temat: byłam zdradzana przez ukochanego. W realu rzeczywiście mój nowy ukochany, ten wspaniały, piękny mężczyzna nosił mnie na rękach. A po jakimś czasie ta historia ze snu znów przydarzyła się w moim życiu. Zostałam zdradzona. I nagle (jakbym dostała czymś w głowę ) „olśniło mnie” i zdałam sobie sprawę, że jeśli nie „przepracuję” trudnych tematów, które pojawiają się w snach, to mogą się one zamanifestować w Rzeczy Istności (tzw. rzeczywistości ). Dlatego zaczęłam pracę ze snami.

W snach często przejawiają się także nasze strachy. Wszystkie sny są związane z tzw. karmą (coś, co mamy do "wyzerowania" czyli „przepracowania” i uwolnienia w sobie) oraz mamy także sny przejrzyste, w których przychodzi do nas odpowiednia wiedza.
Sny związane z karmą mogą przejawiać się także we współczesnej „scenografii” lub „historycznej” jako epizody z tzw. poprzednich wcieleń, z wcześniejszych okresów obecnego życia lub są odreagowaniem naszych przeżyć w dniu poprzedzającym śnienie.

Sny mogą się manifestować w rzeczywistości. W Tybecie ponoć było wiele kobiet, które miały dzieci po stosunkach z jakimiś niefizycznymi istotami. Podobnie, jak Matka Boska.
To świadczy tylko :-) o mocy naszych umysłów.

A jeśli Ty chcesz współtworzyć taką rzeczywistość, w której istoty z kosmosu porywają ludzi, robią na nich eksperymenty, znęcają się nad nimi itp., to z jakiegoś powodu tak robisz. Ja wiem, że to możliwe, ale nie chcę współtworzyć – utrzymywać i zasilać swoimi myślami i emocjami takiego świata. Ani dawać się wciągnąć w konflikty z jakimiś konceptami umysłu (nawet manifestującymi się w rzeczywistości) na temat różnych ufo.

Dlatego… tym większą czuję odpowiedzialność za myśli, którym pozwalam, by się w moim umyśle myślały… :-D Mało tego, kiedyś nawet przestałam marzyć… Tekst o tym jest również umieszczony na pasku bocznym mojego bloga.

Czasem mam wrażenie, że i tak istniejemy w różnych, równoległych światach – rzeczywistościach, które od czasu do czasu wzajemnie się przenikają. Być może teraz to przenikanie staje się coraz bardziej intensywne?

p.s. I dodam: całkiem możliwe, że na Ziemi może zacząć pojawiać się coraz więcej coraz bardziej „nieprawdopodobnych” do zaistnienia wcześniej zjawisk. I może wszystko, co myślimy, kreujemy zacznie się „manifestować” w przyśpieszonym tempie…? Pisałam o tym kiedyś, ale nie będę już tego przytaczać. Może innym razem. ;-)


NOTKA

$
0
0


Wygląda na to, że ktoś majstrował sobie w moim blogu. 
Na razie zauważyłam na przykład film w jednej notce, którego nigdy nie wkleiłam.
I zmieniony dziwnie tekst w jednej notce, którego bym nie napisała.
Z tego powodu być może wkrótce zamknę i usunę cały blog.
A może zacznę pisać od nowa.
Albo założę całkiem nowy.
Nie wiem jeszcze.

Nie mam  do nikogo pretensji. Mam sporo zrozumienia dla ludzkich "słabości", więc i tego typu działań także.
Jeśli ktoś myśli, że tym działaniem zaburzył lub zaburzy mój wewnętrzny spokój i "pogodę ducha", to się po-mylił. Nawet, jeśli będę musiała wykonać z tego powodu pewną pracę, by przejrzeć swoje notki i sprawdzić, czy takich zmian jest więcej. Być może "wyjdzie mi to na zdrowie". A jeśli to żart, to przyjmuję go jako "kosmiczny żart" ;-)  I może to "znak", że pora dokonać jakichś zmian na tym blogu.

Pozdrawiam wszystkich czytających i "majstrujących".

Hasło zmieniłam, więc może na jakiś czas będę miała spokój.



KLĄTWY

$
0
0

Około 2004 roku miałam sen, w którym:

Moja mam była w ciąży ze mną. Jakieś czarownice chciały dobrać się do mnie. Chciały mnie porwać, bo z jakichś powodów bały się tego nie narodzonego jeszcze dziecka. I inne wróżki doradziły mojej mamie, aby mnie ukryła. W dalszej sekwencji snu zobaczyłam embrion w słoiku schowany w... gównie wychodka stojącego na posesji moich dziadków. Byłam tym embrionem. I pamiętałam w tym śnie, co wtedy, jako ten embrion czułam. To było... straszne. Nie będę tego opisywać.

Kilka dni po tym śnie zapytałam mamę, czy w trakcie, gdy była ze mną w ciąży, stało się coś dla niej traumatycznego? Odpowiedziała, że tak. Poprosiłam, żeby mi opowiedziała. Nie bardzo chciała, ale wreszcie zdecydowała się.

To był siódmy miesiąc ciąży. Mama była w domu u swojej ówczesnej szefowej. Miała do wykonania jakąś pracę polegająca na przepisywaniu czy sprawdzaniu jakichś papierów. (Może sprawdzała prace uczniów?) To był piękny, duży dom. Była w nim sama. Nagle usłyszała w salonie jakieś dziwne dźwięki. Wstała i przeszła do salonu. Zobaczyła dwie cyganki, które okradały dom. Mama zareagowała, coś zaczęła do nich wykrzykiwać, żeby natychmiast się wyniosły. Cyganki powiedziały, żeby się nie wtrącała. Ale mama czuła się odpowiedzialna i nadal na nie krzyczała i zaczęła je obrażać. Wtedy one rzuciły na nią przekleństwo i na jej nienarodzone dziecko też. Kilka dni później mama straciła połowę wód płodowych. Wylądowała na kilka dni w szpitalu. Potem wróciła do domu. Urodziłam się prawie miesiąc po terminie. Nie chciałam "wyjść". Urodziłam się z pępowiną owiniętą wokół szyi i w "czepku na głowie". Poród kleszczowy. 

Ile wspólnego mają ze sobą ta klątwa rzucona na moją mamę i na mnie w jej brzuchu i mój sen o dziecku w słoiku umieszczonym w wiejskim wychodku?


Polecam z serca filmik, w którym Ewa Renata Cyzman-Bany mówi o "klątwie" i tłumaczy, czym jest i na czym polega. Mądrze tłumaczy. Lepiej chyba bym tego nie zrobiła ;-) :


Różne nasze słowa, oskarżenia, posądzenia mogą być jak klątwy, które rzucamy na innych...
Wiele razy bywałam w takiej sytuacji, kiedy posądzano mnie o różne rzeczy, których nie z-robiłam. Bolało mnie kiedyś, ale im bardziej stawałam się świadoma, tym mniej bolało i tym więcej śmiałam się z samej siebie. Byłam wiele razy atakowana i straszona, nawet „kosmiczną policją”. NIE MAM DO NIKOGO O TO PRETENSJI. Nawet jestem wdzięczna za to, co było. Bo to było doskonałe na swój sposób. To była moja lekcja. I każda/każdy z nas otrzymuje takie lekcje, jakie jej/jemu są potrzebne. Ale bywa, że mamy „krótką pamięć”… Bo np. traktujemy siebie i pewne sprawy zbyt poważnie.

Sama bywałam kilka razy w takiej sytuacji, kiedy posądzano mnie o różne rzeczy, których nie z-robiłam.. Ale… dojrzałam kiedyś do tego, żeby i to zrozumieć i wybaczyć tym, którzy mnie niesłusznie oskarżali o coś i wybaczyć także sobie. Bo… skoro to do mnie „wracało”, to znaczyło, że kiedyś musiałam robić tak samo – oskarżać innych niesłusznie. A ja mogłam się przejrzeć w lustrze czyichś bezpodstawnych oskarżeń. I sprawdzić, czy i jak to jeszcze działa na mnie...

Czy i Ty nie oskarżyłaś/łeś nigdy w swoim życiu kogoś niesłusznie, choćby wydając jakieś sądy i opinie, które tak naprawdę nic z tą osobą nie miały wspólnego? Wiesz na pewno, że nie?
Och, jak wiele widzimy u innych, a jak w sobie nam trudno to dojrzeć. Przecież wiemy o tym...
Oczywiście możliwe jest, że przez całe swoje życie Ty nigdy nikogo nie oskarżyła/łeś bezpodstawnie. To możliwe. Bo wszystko jest możliwe.

Ja jednak nie mam ochoty więcej użalać się nad „rozlanym” kiedyś „mlekiem”. Ale nie powiem, że nigdy nikogo nie oskarżyłam niesłusznie. Gdybym się do tego nigdy nie przyznała przed sobą, to nigdy bym się od tego nie uwolniła. I mam ochotę teraz śmiać się ze swojej głupoty, która polegała na tym, że kiedyś oskarżałam innych niesłusznie. Nawet, jeśli to robiłam z powodu" rzuconej na mnie kiedyś przez kogoś klątwy"... ;-)


ZIELONKAWE SZKLANO-KRYSZTAŁOWE TABLICZKI... SZMARAGDOWE TABLICZKI

$
0
0

Najpierw miałam sen - wizję o Zielonkawych Tabliczkach (*1)... dostałam je z oceanu czyli jakby z kosmicznego Źródła...

Potem o Niebieskiej Istocie... (*1)
Miałam się nauczyć, jak prowadzić statek kosmiczny za pomocą WOLI... 

Odczytałam "moje" zielonkawo-szmaragdowe tabliczki... W medytacji 27/28.09.2014

Umysł może być Przebudzony lub nie. 
Na czym polega ta różnica?

I. JA -Umysł skupiony na swoich zewnętrznych działaniach i w oddzieleniu od JESTEM - Świadomości jest Umysłem Śniącym w Przestrzeni:

1. Ja - umysł postrzegam siebie jako idee, myli, przekonania, wierzenia, symbole, formy, abstrakty, wszystko, co istnieje... I utożsamiam się z niektórymi z nich.
2. JA - Umysł nazywam siebie Bogiem, Absolutem. Nie uznaję nic poza sobą jako tożsamością z JA oraz moimi pomniejszymi cząstkami: Ja oraz ja.
3. JA - Umysł stwarzam i tworzę wszystko, co istnieje, wszystkie formy, byty i istoty.
4. JA - Umysł zarządzam wszystkimi pomniejszymi ja, które utrzymuję w oddzieleniu od siebie nawzajem i od idei siebie samego jako JA. Dzięki temu poszczególne ja grupują się w zbiory, które tworzą struktury, a jednocześnie niektóre z nich walczą ze sobą - z innymi częściami, od których są odrębne i oddzielone.
5. JA - Umysł jako Najwyższa Idea zawieram w sobie wszystkie idee, myśli, symbole, przekonania oraz wszelkie formy energetyczne i materialne.
6. JA - Umysł, Przestrzeń Energii, w której się manifestuję i działam, uczyniłem sobie poddaną i podporządkowaną wobec JA. Pozostałą Przestrzeń Energii nazywam nicością lub niebytem.
7. JA - Umysł zarządzam Przestrzenią Energii, która na wytyczanych przeze mnie, ograniczonych formami obszarach, przejawia się jako emocje i uczucia wspierające wszelkie idee, myśli, symbole, przekonania i formy.


II. JA -Umysł otwarty na wewnętrzną Przestrzeń  i w połączeniu z JESTEM - Świadomością jest Umysłem Przebudzonym:

1. JA - Umysł wyłaniam się z Przestrzeni Świadomości - JESTEM.
2. JA - Umysł wyłaniam się z Przestrzeni JESTEM - Świadomości, jako przejaw wibracji energii o nieskończonym zakresie częstotliwości, które są substancją istniejącą zawsze w tej Przestrzeni JESTEM - Świadomości. 
3. JA - Umysł utworzony (utkany) jako sieć energetyczna, mogę opisać siebie jako wszechświat.
4. JA - Umysł składam się ze wszystkich będących Świadomością - JESTEM wibracji i dźwięków (mantra) przetransformowanych przeze mnie na wzory, symbole, idee, myśli, przekonania itp. (yantra), które manifestują się w tzw. materii (tantra) jako zróżnicowane pomiędzy sobą formy istnienia. 
5. JA - Umysł jako integralna część Całości, Jedni wraz z JESTEM  - Świadomością, z której się wyłaniam i która mnie przenika, współtworzę tę Całość, Jednię.
6. JA - Umysł  JESTEM... iluzją, która wypływa z pustko-próżni. Iluzją powstałą z wibracji Energii Przestrzeni, która przeze mnie jest manifestowana jako tzw. rzeczywistość (poprzez formy w istnieniu, w istocie).
7. JA - Umysł zawieram się w Przestrzeni Energii o niepoliczalnej ilości zróżnicowanych częstotliwości, dźwięków, barw oraz form i wraz z JESTEM  - Świadomością - z której się wyłaniam i która mnie przenika - stanowię Jednię i Całość.


III. A Świadomość?

1. Świadomość - JESTEM to nieskończona Przestrzeń wibracji energii o nieskończonym zakresie częstotliwości, które są substancją istniejącą zawsze w tej Przestrzeni Świadomości. 
2. Świadomość - JESTEM to nieskończona Przestrzeń, w której wszystkie te wibracje są scalone w jeden, krystaliczny dźwięk będący nią i wypełniający ją całą jako nieskończoną Przestrzeń zawartą w niej samej i w każdym jej obszarze. 
3. Świadomość - JESTEM to nieskończona Przestrzeń Energii, z której wyłania się Umysł jako echo wibracji jej krystalicznego dźwięku. Poprzez to Echo w niej samej,  jej krystaliczny dźwięk różnicuje się i przejawia jako niepoliczalny zakres - spektrum  dźwięków o zróżnicowanych częstotliwościach i natężeniach.
4. Świadomość - JESTEM jako nieskończona Przestrzeń Energii wyodrębnia z siebie ten niepoliczalny zakres - całe spektrum  dźwięków o zróżnicowanych częstotliwościach i natężeniach, który staje się JA -Umysłem. 
5. Świadomość JESTEM to nieskończona Przestrzeń Energii, która wypełnia sobą także cały JA- Umysł oraz wszystkie jego pomniejsze, zróżnicowane i oddzielone od siebie wzajemnie części zróżnicowanych, pomniejszych Ja oraz ja.
6. Świadomość - JESTEM to nieskończona Przestrzeń, poprzez którą JA - Umysł jest przenikany, rozwibrowany jej krystalicznym dźwiękiem i w ten sposób JA - Umysł może zostać Przebudzony.
7. Świadomość - JESTEM może być nazwana przez Przebudzony już JA - Umysł np. Boginią, z którą Przebudzony JA-Umysł jako np. Bóg, może połączyć się w Całość, Jednię. W takim stanie JESTEM - Świadomość połączona z Przebudzonym  JA - Umysłem oraz Przebudzony JA - Umysł połączony z JESTEM - Świadomością stają się Całością, Jednią.

To, co spisałam powyżej w 3 x 7 punktach to... tekst z moich "szmaragdowych tabliczek", które kiedyś znalazłam na brzegu plaży w jednym ze swoich snów. Dopiero teraz mogłam je rozczytać. 

Dziękuję, Dziękuję, Dziękuję...

__________________________________________________________

Historia składanych puzzli...

(*1) 
Szmaragdowe tabliczki

Znalazłam je kiedyś we śnie na brzegu morza wyrzucone przez fale. Ten sen, jak wiele mu podobnych, pamiętam tak wyraźnie, jakby to było zdarzenie, którego doświadczyłam w sposób fizyczny.

1.sen z 2008 roku
Plaża o wschodzie słońca była moim ulubionym miejscem medytacji i odpoczynku. W pewnym momencie morze, które wzburzyło się na chwilę, wyrzuciło na brzeg wiele wspaniałych darów. Byłam zafascynowana i zajęta oglądaniem całego mnóstwa skarbów, które swoim wyglądem nie przypominały przedmiotów z jakiejkolwiek ziemskiej kultury.

Pamiętam, że stosunkowo bardzo szybko pojawiły się na tym miejscu specjalne ekipy archeologów i różnych badaczy, naukowców, którzy chcieli mnie odsunąć od prowadzonych tam badań. Natychmiast zorganizowano prowizoryczne laboratorium, dokładnie nie pamiętam gdzie; albo w pobliskiej szkole albo je wybudowano z hermetycznych namiotów w okolicach tej plaży. Ponieważ jednak byłam pierwszą osobą, która była obecna w tym miejscu i która widziała, jak te skarby wypłynęły na brzeg, pozwolono mi zostać tam przez jakiś czas. Planowano przeprowadzić ze mną jakieś rozmowy-wywiady, bynajmniej nie prasowe. Nie pamiętam już dokładnie, jak to się stało, ale dość szybko udało mi się stamtąd umknąć zabierając ze sobą zielonkawe szklane tabliczki, na których były wyryte jakieś napisy. Wiedziałam, że te tabliczki są dla mnie przeznaczone, chociaż ich treści nie umiałam odczytać. Tak je znalazłam we śnie sprzed kilku laty.

Szmaragdowa umowa

2. Sen z 2009 roku
Nagle i niespodziewanie pojawiła się ta istota wśród nas. Stanęła w drzwiach. Sporo zmalała i teraz rzeczywiście przypominała swoim wyglądem postać z filmu Awatar (miała opalizująco-niebieski kolor skóry),  ale wiedziałam, że była to istota bezpłciowa. Stanęła na wprost mnie i powiedziała, że musi mnie zbadać i sprawdzić. Badała mnie w okolicach serca, sprawdzała moją energię i skanowała dłonią moje ciała. Nagle na jej twarzy pojawiło się spore zaskoczenie i wręcz podziw dla "mojej" energii. (...) Czułam jej moc i jej miłość. Wiedziałam, że ma swoje ważne zadanie do spełnienia. W pewnej chwili przypomniałam sobie o zawiniątku, które miałam przy sobie. Wyjęłam z torby rodzaj dokumentu, który był ze szklanych, zielonkawych tabliczek.
(...)
Podałam teraz tej „awataro-podobnej” istocie owe tabliczki. Ona je rozwinęła – okazało się, że były złożone w taki sposób, który umożliwiał ich rozwinięcie prawie jak rulonu złożonego z płaskich kartek. Istota od razu dostrzegła, że na szkle wyryty jest tekst napisany w jakimś nieznanym nikomu z Ziemian języku i zaczęła dla mnie tłumaczyć ten tekst. Okazało się, że jest to część prastarego dokumentu pochodzącego z innej planety, z innej części kosmosu. Dokument był czymś w rodzaju zobowiązania kosmicznego. Wiedziałam, że dokument nie jest cały, że istnieje jeszcze inna część tego dokumentu, która znajduje się zupełnie gdzie indziej. *)

Potem miałam uczucie zrozumienia, kim jestem i po co tu jestem, odczuwałam dziwną jedność ze wszystkim i zobaczyłam wyraźnie to, co ma się zdarzyć, wiele wizji dla całej ludzkości… Przypomniałam sobie bardzo wiele. Między innymi to, jak będzie wyglądał Nowy Świat. 

Szmaragdowe serce.
Ze swoich wizji dotyczących Atlantydy pamiętam, że w sercu miałam jasno-zielony, szmaragdowy kryształ. Był niezwykły w tym sensie, że nie wyglądał na ciało stałe, na fizycznie stały kryształ, ale raczej jak plazma, która może przybierać różne formy - jak płatek śniegu zamieniający się w kroplę wody, a nawet w opary gazowe i fotony praniczne... albo jak energetyczny kwiat lotosu rozwijający się i zmieniający swoją pulsującą formę. 

Wydobyłam z siebie, z mojego serca ów płynny zielony kryształ... Miał kolor podobny trochę do tego:

i wysłałam go przez Słońce i centrum Galaktyki do Źródła. Płynął jak mały jasnozielony delfin w kosmos...



"Umowa" powoli się wypełnia... może wkrótce zostanie zrealizowana. W sercu pojawiały się biel i róż... i tęcza…

Kryształ powrócił do mojego serca i wybuchł tęczowym światłem, a potem rozproszył się w ciemności i zabłysł jak Gwiazda.

Anna Sobota o tym zielonkawym krysztale napisała:
"ten zielony kryształ to szmaragd:), ale o szczególnych właściwościach, działa tylko w połączeniu z właściwą istotą (jest jakby do niej przypisany), jeśli nie jest, nie działa:)
pozdrawiam:)"



inne posty tym temacie:

oraz:



OBRÓT ZIEMI WOKÓŁ SŁOŃCA

$
0
0











GDY KSIĄŻĘ KŁAMSTWA STAJE SIĘ KRÓLEM - PODDANYM PRAWDY

$
0
0


„Tym, który żyje naszym życiem, jest wielki oszczerca, Książe Kłamstwa – głos w naszym umyśle. Głos głodu wiedzy (…)” – Miguel Ruiz

Książe Kłamstwa mówi, że prawdę odnajdziemy w wiedzy i będzie podsuwał nam zagadkę za zagadką…

cyt.
„- Jak można dojść do prawdy?
(...) mój dziadek odpowiedział:
– Prawdy trzeba doświadczyć. Ludzie odczuwają potrzebę opisywania, wyjaśniania i wyrażania tego, co widzą, ale kiedy doświadczamy prawdy, nie ma słów, aby ją opisać.

Możemy odbierać prawdę za pośrednictwem naszych uczuć, ale jeśli tylko spróbujemy opisać ten stan słowami, rozmywamy jej znaczenie. Prawda znika. To zaczyna być częścią naszej historii! Jest to projekcja oparta na rzeczywistości, która jest prawdziwa tylko dla nas, ale wciąż staramy się przełożyć nasze doświadczenie na słowa. I w gruncie rzeczy jest to coś wspaniałego. Jest to największa sztuka, jakiej może dokonać człowiek.” – „Głos wiedzy” Miguel Ruiz

…Tworząc historie zniekształcamy prawdę… Ale gdy mamy świadomość, że historie to historie, które zniekształcają prawdę, a prawda jest nie do opisania, to już wiele się może zmienić w naszym życiu… Możemy nauczyć się np. cierpliwości i zrozumienia dla historii swoich i historii opowiadanych przez innych. I możemy nauczyć się wypowiedzi każdego czytać sercem…  Możemy cieszyć się z tej całej twórczości... Możemy też oczyścić swoje historie z kłamstw...

Ów "Książe Kłamstwa" podsuwa nam takie pomysły na przykład, że istnieją jakieś "siły destrukcyjne" czy "negatywne wibracje", które "produkują", "emitują" i wysyłają do nas inny, aby nami manipulować. Nie wiem, czy to kłamstwo czy prawda. To zależy od tego, czy Ty uznasz to za prawdę czy kłamstwo, ale... Jeśli ktokolwiek z nas "reprezentuje" jakiekolwiek „siły destrukcyjne” czy „negatywne wibracje”, jeżeli widzimy to u innych, to można:

1. unikać takich ludzi, bo poruszają tzw. „niższe (negatywne) wibracje” czy „siły destrukcyjne” w nas samych. Ale i tak będą one na nas wciąż oddziaływać... Jeśli jesteśmy ich nieświadomi, będziemy się ich wypierać w sobie, bo tego tzw. ego boi się bardzo… żebyśmy przypadkiem nie uświadomili ich sobie i nie zobaczyli w sobie. Bo a nuż zechcemy uwolnić się od tego, a wtedy „Książe Kłamstwa” poprzez swoje narzędzia - nasze piękne ego nie byłby zasilany i już nie mógłby nami dłużej rządzić… A najskuteczniej rządzi nami, gdy pozostaje w ukryciu przed nami samymi – blokując wciąż nasze tzw. „wyższe Ja” i naszą samo-świadomość. 

2. sprawdzić, co z nami robią te „”siły destrukcyjne” czy „negatywne wibracje” i uświadomić sobie, że jednak one pobrzmiewają w nas . Dopiero wtedy, gdy je uświadomimy w sobie, możemy je zintegrować i przetransformować w sobie, a w ten sposób uwolnić się od ich działania w sobie. I uwolnić się od poddania rządom „Księcia Kłamstwa”. Wtedy moglibyśmy zobaczyć, kim jest ów "Książe Kłamstwa". Obnażony, traci swą moc i przestaje być "Księciem Kłamstwa". Staje się Królem  - choć jednocześnie poddanym Prawdy.

Póki prawdy nie doświadczymy w bezpośrednim, indywidualnym, intymnym przeżyciu jej, to wszystko, co o niej myślimy, czytamy, piszemy jest tylko próbą uchwycenia czegoś, co jest nieuchwytne dla „nieprzebudzonego umysłu” czyli takiego, którym rządzi (poprzez tzw. ego) ów "Książe Kłamstwa".

"Książe Kłamstwa" to wspaniały odtwórca, a nie twórca... zawiadujący naszymi "nieprzebudzonymi umysłami", swoiście pięknymi ego - ja ograniczonymi przywiązaniem do wiedzy (koncepcji i przekonań) o świecie i o sobie samych. (*)

Dlaczego wierzymy w nieprawdę? Bo to, w co Ty wierzysz, jedynie dla Ciebie jest prawdą, a dla innych może być/ jest kłamstwem. Tak działa ego służące "Księciu Kłamstwa" - ten głos w naszych głowach, który nami rządzi i podpowiada:

– „Tylko to, co wiem ja, jest prawdą. Ale to, co wiesz ty, jest kłamstwem.”

Wszystko, w co wierzysz staje się dla Ciebie prawdą, a w co wierzą inni, staje się prawdą dla nich. A to są tylko historie, w które ktoś wierzy, a ktoś inny nie wierzy. (Pisałam o tym w bajce o Rozbitym Lustrze ;-) ) On z jednej strony wzmacnia pewne struktury - systemy, a z drugiej różnicuje je między sobą tak, by musiały prowadzić ze sobą walkę, by konkurowały i współzawodniczyły ze sobą. Walka, walka, walka w wielu różnych formach. (O walce pisałam między innymi tutaj) .

Dlatego ja… nie muszę mieć racji … wolę (choć nie wiem czy to "moja wolna wola" :-)) czuć w sercu radość życia. I wolność od przekonań na temat innych i siebie. I widzieć rzeczy, sytuacje i działania jako historie, i widzieć je takimi, jakie są, bez oceniania, oczekiwań... I robić to, co mam do zrobienia. W wolności... I bez przywiązania nawet do tej wolności...

Życie może być piękne. Jak fascynująca podróż... To zależy tylko od nas. Od nikogo więcej… 

W zasadzie są dwie drogi – ścieżki, którymi podążają ludzie: ścieżka kłamstwa i ścieżka prawdy. Ten, kto znalazł się na ścieżce prawdy, wie, że żadna z tych dróg nie jest lepsza ani gorsza od tej drugiej. Jednak...

Na ścieżce kłamstwa cierpimy i o swoje cierpienie oskarżamy innych, okłamujemy nieświadomie samych siebie, a o kłamstwa oskarżamy innych, ale nie jesteśmy tego świadomi, bo prawda z kłamstwem jest „doskonale” w nas wymieszana. Mamy niby wolną wolę, ale jest ona iluzoryczna, bo rządzi nami przywiązanie do wiedzy (koncepcji i przekonań) o świecie i wiedzy (koncepcji i przekonań) na swój temat oraz… pożądanie z tego wynikające.

Na ścieżce prawdy stajemy się odpowiedzialni za siebie, za swoje myśli, słowa, czyny, stajemy się samoświadomi działając w całkowitej ufności w to, co przejawia się przez nas i co nas spotyka na naszej drodze. Nasza wola łączy się z Wolą Całości, Jedni, Wszystkiego, Co istnieje. Stajemy się wolni od wiedzy, pożądania, przywiązań, ocen, oczekiwań, a dzięki temu zawsze mamy dostęp do takiej wiedzy (mądrości), która potrzebna jest nam w danym momencie, w danej sytuacji, w każdym tu i teraz. I jest ona zmienna...

To ego pcha nas na ścieżkę kłamstwa. Ono jest bardzo „kreatywne” (cudzysłów zastosowałam dla zaznaczenia iluzji owej kreatywności). A wtedy działamy i zachowujemy się jak marionetki, „bio-roboty”, którym wydaje się, że coś „tworzą”, a tylko poprzez ego podporządkowane "Księciu Kłamstwa" - Umysłu nieprzebudzonego , wykonują jego wolę ,

Na ścieżce prawdy nie stajemy się „bez-emocjonalnymi kukłami”, ale dopiero wtedy zaczynamy wiedzieć to, co mamy wiedzieć (w wolności od konieczności wiedzenia czegoś), rozumieć siebie i innych (w wolności od konieczności rozumienia) i współ-odczuwać, dzięki doświadczeniu wszechogarniającej miłości. Bo przypominamy ją sobie poprzez doświadczenie jej w najprostszy sposób: bez-pośredni(ków), w sobie, poprzez siebie. 


Dodane 17.12.14
Dziś znalazłam taki obrazek...

 I zachwycił mnie, między innymi dlatego, że coś sobie przypomniałam...  :-). Wiele lat temu widziałam (w poszerzonym stanie świadomości) podobny obraz... na drzewie stworzony na korze orzecha włoskiego. Ale postać kobieca i męska, a właściwie ich głowy, były ustawione profilami, jedna za drugą: z tyłu kobieca, a przed nią męska. Głowa kobiety była umieszczona twarzą do tyłu głowy mężczyzny. I ta kobieta bardzo delikatnie "wdmuchiwała"ŚWIADOMOŚĆ" w głowę mężczyzny - tak na wysokości szyszynki. (Wtedy nie wiedziałam, że na tej wysokości znajduje się szyszynka). 

Dodane 18.12.14 (z komentarza pod notką - dzięki Marku za inspirację):

Tu chodzi nie tylko o mężczyzn, ale i o kobiety. Chodzi o umysł w mężczyznach i kobietach... Fakt, przedstawiam aspekt żeński świadomości usytuowany względem męskiego umysłu, ale jako wzajemnie się dopełniające, a nie "biegunowe". :-) Są kobiety, które także są bardzo przywiązane do pewnej wiedzy i wzorców umysłu... sama byłam, to wiem.  Jednakże... przyrost świadomości jest możliwy, kiedy "uelastyczniane" są owe "nici pajęcze" struktury umysłu ograniczające nasze postrzeganie... 

Powiedzmy, że nasz fizyczny umysł (nieprzebudzony) jest uwarunkowany przywiązaniem do pewnych przekonań. Te przekonania tworzą "stabilną" strukturę - sieć. Taki fizyczny umysł otrzymuje informacje od tzw. Wyższego Umysłu ("Wyższego JA" czy "wyższej jaźni" - umysłu przebudzonego).

Powiedzmy, że widzimy jakiś symboliczny obraz, w którym przekazywana nam jest pewna informacja. Fizyczny umysł (nieprzebudzony) postrzega ten obraz. Ale postrzega wyłącznie to, co jest w stanie "zinterpretować" - z-rozumieć. W rzeczy samej w tym obrazie może być zawartych znacznie więcej informacji lub nawet inne informacje niż jesteśmy w stanie rozczytać, przyjąć fizycznym umysłem (nieprzebudzonym), z-rozumieć czy "zinterpretować".

Po prostu, kiedy nasz umysł fizyczny nie jest przebudzony, to nie możemy doświadczyć całości wiedzy zawartej w takim obrazie i nie wiemy, nie rozumiemy tego, co taki obraz reprezentuje, ponieważ taki obraz zawiera dane"pochodzące" z "Wyższego Umysłu" (przebudzonego). Dopóki nasz fizyczny umysł nie zostanie przebudzony czyli zharmonizowany z Wyższym Umysłem jest to niemożliwe. A w "procesie" - harmonizowania naszego fizycznego umysłu z Wyższym Umysłem - pomocna i niezbędna jest poszerzająca się samoświadomość... to dzięki niej struktury fizycznego umysłu (owe sieci) stają się mniej "skrystalizowane" (materialne), zmieniają swój stan i stają się coraz bardziej "elastyczne" (płynne) - tu porównanie do stanów kryształów: stałe, płynne i energetycznie swobodne (gaz albo nawet tzw. plazma :-) ).



ACH...

$
0
0




WSZYSTKO, czego szukasz,
możesz znaleźć w UMYŚLE.
Możesz w NIM też znaleźć to,
czego nie szukasz.

Jednak PRAWDĘ odnajdziesz
tylko poza UMYSŁEM.
W najgłębszej przestrzeni 
twojego SERCA.

A gdy JĄ odnajdziesz,
możesz NIĄ przeniknąć WSZYSTKO
jako rozpoznanie, zrozumienie: 
ACH...





JESZCZE O PRAWDZIE COŚ... I PRZYJMOWANIU SIEBIE W SIEBIE...

$
0
0
Na pożegnanie roku 2014.



"Są trzy prawdy: świento prowda, tys prowda i gówno prowda." - Józef Tischner.
 Z pozdrowieniami (specjalnymi dla Marka, który przypomniał mi o tych "trzech prawdach")... 


Wolność zaczęłam w pewnym momencie postrzegać jako bycie poza wszelkimi punktami widzenia, myślami, pomysłami, ideami, koncepcjami, doświadczeniami... a i tak przekonałam się, że to była pewna idea, której musiałam doświadczyć poprzez..."wejście w pustkę". To było zaskakująco piękne doświadczenie, a ponieważ dojrzewałam do niego, to stało się... łatwe. 

I teraz wiem, że wszystko, co kiedykolwiek pomyślę, zrobię, doświadczę, będzie właśnie tą myślą, tym działaniem, tym doświadczeniem. Nie ma ucieczki od doświadczenia, nie ma stanu poza stanem. Jest życie, istnienie i zawsze jest jakiś stan, w którym się znajduję, w którym JESTEM jako jakieś, (czasem nawet może i bliżej nieokreślone) JA. Dynamika zmian stanów raz może być mniejsza, raz większa, nie ma to znaczenia. Jak już zaczynamy zauważać życie takie, jakie jest, staje się ono łatwe i przejrzyste. Nawet, gdy doświadczamy tzw. trudnych sytuacji.

Bywa, że wiele, bardzo wiele przychodzi do nas z powrotem z tego, co "na-wysyłaliśmy się" do innych kiedyś. Dokładnie dwa lata temu, potem rok temu, a także teraz (przez ostatnie trzy lata zawsze przed i w okresie świątecznym mniej więcej, choć wcześniej bywało różnie) mam procesy "przyjmowania z powrotem tego, co kiedyś wysłałam"... Za każdym razem trochę inaczej, coraz bardziej świadomie, z coraz większym zrozumieniem i miłością... W ubiegłym roku bardzo trudny był to proces. Ale i piękny. Opisałam go tutaj:

W tym roku już nie tak bardzo trudny był. Chociaż zaczęłam źle się czuć przed wigilią i do wczoraj miałam z jednej strony ciężki energetycznie proces, ale piękny jeśli chodzi o rozwój świadomości i zrozumienia... I nie tak bolesny, jak w ubiegłym roku. Mimo niefajnego samopoczucia (zapalenie pęcherza, coś z nerkami i oskrzelami - jakiś wirus), w sercu cały czas odczuwałam radość istnienia. Takie subtelne odczucie, trudne do opisania. W śnieniu natomiast wszystko jest takie przejrzyste, takie zrozumiałe, oczywiste. Jestem tego świadoma, gdy śnię. Zaczynam postrzegać jakbym miała całkiem inny mózg - inaczej pracujący. I umysł czysty i przejrzysty... A czasem stan pustki i ufności bez granic. Och, dzieje się, pięknie się dzieje. trudno to opisać. A może i nie trzeba.

Co roku mniej więcej w tym samym czasie od trzech lat, ale za każdym razem inaczej... To trzeci rok. Czuję, że w przyszłym roku w tym samym czasie będzie już bardzo... inaczej.

To "przyjmowanie z powrotem" to tak naprawdę poznawanie siebie w wewnętrznej przestrzeni naszej samo-świadomości. Powoli przypominamy sobie w ten sposób, kim jesteśmy. I zaczynamy coraz więcej rozumieć... To ma związek z tym, co napisała do mnie Margo0307:

"Ja wiem jedno - że prawie wszyscy z nas byli obecni we wszystkich cywilizacjach, które odcisnęły swój ślad na Ziemi i teraz znowu powróciliśmy, by zrealizować różne indywidualne i zbiorowe cele..., aby połączyć - być może - jakieś wzorce duchowego rozwoju w naszej ludzkiej świadomości... Z tego też powodu zostaliśmy zapewne obdarowani różnymi, specyficznymi sposobami zachowania, różnymi darami wspomagającymi nas w naszych obranych celach i zadaniach..."

Tak. I niektórzy z nas będą obejmować coraz więcej i więcej w sobie, w swojej wewnętrznej Przestrzeni Miłości - że tak to nazwę - będą obejmować swoją samoświadomością...  i przenikać... i łączyć w sobie... i harmonizować... różne cząstki siebie z różnych "królestw, światów, równoległych rzeczywistości, epok" itd, itp... różne cząstki Siebie, coraz więcej i więcej cząstek coraz większej Całości, Jedni.

Jeśli myśli, koncepcje, które uznajemy za prawdę limitują, separują, segregują i dzielą, jest to bardzo ograniczona prawda w sensie wiedza (choć w swej strukturze może być nawet bardzo efektowna i skomplikowana lub uwodząca swoją prostotą). Prawdą wtedy jest to, co jednostka uznaje za prawdę. Kiedy jednak ludzie uznają za prawdę jakieś idee, myśli czy koncepcje, które ludzi skłócają ze sobą i ustawiają ich przeciwko sobie, potęga Księcia Kłamstwa wzrasta, bo ci, co wybierają takie właśnie idee, przekonania i myśli, są jego sługami. Grają w jego gry (są przez niego grani) i są gotowi złożyć na ołtarzu tych "własnych idei - prawd", innych ludzi. A czasem nawet siebie. Bywa, że nieświadomie... ulegając np. procesowi autodestrukcji. (Uwaga na marginesie: Książę Kłamstwa jest tak samo doskonały jak każda inna idea czy koncepcja.)

Każdy rozwija wiedzę tylko do takiego stopnia, do jakiego pragnie i pozwala sobie rozwinąć. Podobnie ze świadomością. W tym świecie w zdecydowanej większości wiedza była/jest oparta przede wszystkim na strachu (np. przed jakimiś siłami ciemności) i zrozumieniu opartym na polaryzacji. Była/jest oparta na sądach, etykietowaniu i segregacji ludzi. To się zmienia. To może się zmienić...

Każda istota w swoim marzeniu - śnieniu tworzy różne prawdy, które w zgodzie z jej własnymi doświadczeniami, pragnieniami, przekonaniami (i w celu spełnienia własnego indywidualnego ja) są jej potrzebne na drodze ewolucji... w mądrość. Aby to osiągnąć, każda istota będzie szukała takich źródeł prawdy, które potwierdzają to, w co ona chce wierzyć. Jest zatem tyle prawd, ile istnieje istot, które posiadają wolną wolę i potrzebę, aby tworzyć prawdę inaczej niż inni. A którąkolwiek ideę, koncepcję, nawet myśl uznasz za prawdziwą i ją zaakceptujesz, ona przekształci się w doświadczalną rzeczywistość w Twoim życiu. A zawsze jakaś część owej idei, koncepcji, obrazu, a nawet myśli... jest ukryta w innych "wymiarach" i czeka... gotowa do rozpoznawania jej poprzez... nasze indywidualne doświadczenia. I może nas mocno zaskoczyć i zadziwić wielce, kiedy ją wreszcie odkryjemy...

Opinie różnych osób na dany temat różnią się od siebie czasami w dużym stopniu, ponieważ zostały sformułowane w oparciu o indywidualne doświadczenia, porozumienia i nieporozumienia zgromadzone w duszy i to nie tylko w czasie tego życia, ale także wszystkich poprzednich. Zatem jedna osoba może być przekonana, że coś jest prawdą, a inna nie dostrzega tych przekonań jako prawdy. Te obie osoby nie będą w stanie zrozumieć siebie wzajemnie, ponieważ nigdy nie były sobą wzajemnie i nie dysponują zestawem takich samych doświadczeń, ani nie mają takiej empatii, by "zrozumieć" tę drugą osobę np. przez zobaczenie jej jako SIEBIE - swoje "lustrzane odbicie". Tylko Ci, którzy są w stanie zobaczyć siebie w drugiej osobie, uwalniają siebie i transformują, poprzez doświadczenie absorbują wnioski ze swoich "lekcji" w ziemskiej "szkole życia".

Tylko Ty wiesz, a właściwie może zgrabniej byłoby napisać, że tylko Twoja dusza wie, co jest dla Ciebie najlepsze i najprawdziwsze. I tylko ja wiem, a właściwie moja dusza wie, co jest dla mnie najlepsze. Natomiast, jeśli zechcemy dojrzeć jako istota ludzka w tym świecie, to potrzebujemy postarać się znaleźć taką prawdę, która nie będzie nam "kazała" oceniać, etykietować i segregować ludzi albo próbować ich straszyć, szantażować, oczekiwać od nich, że będą nam posłuszni itp. Ale... ponieważ mamy wolną wolę, to i tak robimy, jak, a przede wszystkim to, co niby chcemy i możemy... z powodu przywiązania do pewnych myśli, idei, koncepcji - ogólnie różnego rodzaju przekonań, które uznajemy za prawdę. To możemy nazwać iluzjami prawdy. Każdy ma swoją i niektóre z nich są sprzeczne ze sobą. Każdy dokonuje swoich wyborów...

Wspaniały stan jest wtedy, gdy można czuć coraz większą wolność od wyborów innych, prawda? Niektóre doświadczenia są już nam niepotrzebne. Czasem wystarczy, że patrzymy na innych (słuchamy, czytamy) i mamy pełne zrozumienie dla tego typu sposobów myślenia, postrzegania, działań i emocji. A to stąd, że już takie "lekcje" mamy "odrobione" i wnioski wyciągnięte, i wzorce rozpoznane i uświadomione (gdzieś, kiedyś... bo skądś to znamy). Ale czegokolwiek zapragniemy w naszych myślach i tak otrzymamy to zawsze prędzej czy później, abyśmy mogli tego doświadczyć. I... "zrozumieć" siebie... i swoją nieograniczoność...

Jedynie poszerzona świadomość jest istotnie wolna od ograniczeń wynikających z ocen, sądów, wyroków i przekonań. Kiedy rozwijamy się w swojej prawdzie do takiego stopnia, który pozwoli objąć to nieograniczone "zrozumienie", wtedy jesteśmy w stanie doświadczyć i zrozumieć miłość, radość i kontinuum, którym w swej Istocie i boskości naprawdę JESTEŚMY jako indywidualne JA, które łączy w sobie poprzez samo-świadomość WSZYSTKO, CO ISTNIEJE w JEDNO-ISTNOŚĆ. Tak, podoba mi się teraz to nowe dla mnie słowo: JEDNO-ISTNOŚĆ  ;-).

I polecam do obejrzenia... o śnieniu... i możliwościach, jakie nam daje świadome śnienie... o tym własnie dzieli się swoją wiedzą niejaki Bashar:







:-) 2015 :-)

BOGINIE I BOGOWIE... MOI, TWOI, JEGO, NASI, WASI, ICH... I W NAS..

$
0
0
"Symbol (z gr. σύμβολον) – semantyczny środek stylistyczny, który ma jedno znaczenie dosłowne i różną liczbę znaczeń ukrytych."

Bogowie i Boginie to postaci symboliczne, które reprezentują różne zjawiska NATURY… człowieka, tej wewnętrznej np. "tęczowe ciało" boga jako wewnętrzne zjawisko zmiany świadomości zwane: "wniebowstąpieniem", "przebudzeniem", "oświeceniem" itp.:



oczyszczeniem:




i tej zewnętrznej. W przypadku tej zewnętrznej są to zjawiska przyrody (ziemskie) i różne zjawiska kosmiczne (kosmogonia), no i przede wszystkim te cykliczne. Planety, gwiazdy, konstelacje też były uznawane za bóstwa.

Merkury/ Hermes...


Wenus/Afrodyta...


itd...

Potwór Rahu "pożera" ośmiopłatkowy kwiat, który symbolizuje Słońce?


„Kosmogonia, z gr. κόσμος, kósmos (wszechświat, także ład, porządek) oraz gónos (pochodzenie) – mitologiczne, religijne lub filozoficzne wyobrażenie o pochodzeniu świata – opowieść danej kultury o własnych korzeniach, jej koncepcja stworzenia świata.”

Są zatem opowieści o stworzeniu świata według Słowian,


celtyckiej


 inne opowieści znajdujemy w mitologii greckiej,


rzymskiej, 

w hindnuskich, 


w babilońskiej, 



w egipskiej, 



południowo-amerykańskich…





aborygeńskiej


 i wielu, wielu innych… 


Nawet one w ramach jednego „obszaru” bywają różne… i na różne sposoby interpretowane. I wszystkie są na swój sposób piękne… Jak to wyobrażenia, opowieści i koncepcje…


Z tego powodu dyskutowanie i kłócenie się o to, jacy bogowie byli pierwsi, którzy są prawdziwsi, i kto komu ukradł jakichś bogów albo dlaczego wymyślił swoich… jaki może mieć sens?


by Jon Doe http://4.bp.blogspot.com/-61fB-d0L_XA/U75orKgka2I/AAAAAAAABHI/O09J2zmkWCQ/s1600/by+John+Doe.jpg

JESTEM + JA

$
0
0


Brakowało JA...? Tak... też czasem przychodziło do mnie: "No, ale, gdzie jest JA? Dlaczego 'tylko" JESTEM? 
JA nie mogło przyjść, ponieważ jeszcze królowało sobie owo ograniczone "ja" - to coś, co się utożsamiało z ciałem, imieniem i nazwiskiem, zawodem, myślami, przekonaniami, emocjami, a na dodatek było tego wszystkiego nieświadome. 

Można powiedzieć, że poprzez JESTEM mogłam wrócić do JA... Tak jak poprzez "pustkę" mogłam spojrzeć na "próżnię" i uaktywniający się w niej "potencjał". Poprzez Przestrzeń Świadomości mogłam "zobaczyć"... Uniwersalny Umysł... to takie doświadczenie stanu, w którym poprzez JESTEM "zobaczyłam" JA. A w zasadzie to JA mogło zobaczyć siebie poprzez JESTEM...

Zrozumiałam, że mogę w ten sposób "obserwować" UMYSŁ, ponieważ to ŚWIADOMOŚĆ PRZENIKA UMYSŁ, a UMYSŁ dzięki temu rozpoznaje swoją naturę.

...JESTEM... na poziomie świadomości Wszystkim, Co Istnieje, co kiedykolwiek istniało i będzie istnieć... ISTNIEJĘ - to jest jedyne oczywiste i niezmienne doświadczenie każdego. Być JESTEM to wszystko, co można zrobić bez żadnego wysiłku. Jestem tym lub tamtym to iluzja, nierzeczywistość, sen... 'tyz pikny' :-) Więc JESTEM także tym snem... czyli JA podzielnym. Ale to jest całość - JA + JESTEM. I wtedy sen staje się świadomy, zmienia się stan i następuje realizacja... urzeczywistnienie... nierzeczywistego...

JA JESTEM JA, TY JESTEŚ JA, MY JESTEŚMY... JA. :-) To my, byliśmy i nadal jesteśmy... pulsującymi, migoczącymi światłami energii w próżni, echem zróżnicowanych częstotliwości i daliśmy życie i formę także tej wyjątkowej istocie zwanej człowiekiem, aby doświadczać zdumiewającego bogactwa form przez nas stworzonych. W tym ŚNIE...


http://randommization.com/2013/08/10/colorful-kingdom-of-the-animal-world-in-bursts-of-color/#comment-16745




"JAJO"

$
0
0

Nie tak dawno napisałam: 
Ech... "aż tu nagle"...


Kasieńka mi podesłała film:

The Egg - by Andy Weir czyli JAJO - nowela według  Andy'ego Weir


No i go przetłumaczyłam dziś...

- Niech Ci nie będzie źle z tego powodu (nie przejmuj się tym). Wszyscy umarli.
- Było zimno... Ja byłem...
- Wiem, hipotermia.
- To jest po życiu?
- Mmm... bardziej lub mniej... A, jestem Bogiem.
- Moja córka, czy z nią będzie wszystko w porządku?
- Ojej, właśnie umarłeś i Twoim głównym problemem jest czy twoja córka...   całkiem dobrze, że tutaj... O, nie martw się, to silna dziewczynka.
- Więc... co będzie teraz? pójdę do nieba albo piekła czy coś takiego?
- Nic z tych rzeczy. Będziesz reinkarnowany.
- To znaczy Hindusi mają racje?
- Mmm... wszystkie religie są w porządku (mają racje). Każda na swój sposób.
- Więc... w czym rzecz? To znaczy, jeśli znów się narodzę wtedy... zapomnę wszystko, co wiem, tak?
- Nie całkiem. Masz ze sobą (w sobie) całą wiedzę i doświadczenia o wszystkich swoich wcześniejszych życiach. Tylko nie pamiętasz ich teraz. A ludzki umysł może jedynie  pomieścić w sobie maleńki ułamek (cząstkę) tego, kim jesteś.
- Aha. Ile razy już się inkarnowałem?
- O, dużo, dużo. Tym razem będziesz japońską kobietą z lat dziewięćdziesiątych.
- Zamierzasz mnie posłać z powrotem?
- Myślę, że technicznie... Czas, jak wiesz, istnieje tylko w twoim wszechświecie; wszystko jest... inne (jest inaczej) niż tam, skąd ja jestem pochodzę.
-  Skąd ty jesteś (pochodzisz)?
- Oczywiście ja pochodzę skądś... Skadinąd. I tam są inni tacy jak ja.
- Zaraz, więc jeśli wyślesz mnie do innego punktu czasowego,  to mogę wejść w interakcję z samym sobą, tak? 
- Oczywiście. Zdarza się tak zawsze. I ty nawet nie wiesz, że to się zdarza. Ciasteczko?
- Oczywiście. Więc, w czym rzecz (o co chodzi w tym wszystkim)?
- Powód, dla którego stworzyłam ten cały wszechświat, to twoje dojrzewanie (dorastanie).
- Masz na myśli ludzkość, nas.
- Nie, tylko ciebie.
- Co z pozostałymi?
- Nie ma nikogo więcej. W tym wszechświecie, jesteś tylko ty i ja.
- A co ze wszystkimi ludźmi na Ziemi?
- Wszyscy są tobą. Różnymi inkarnacjami ciebie. Wybacz.
- Więc ty mówisz... że ja jestem wszystkimi, którzy kiedykolwiek żyli?
- Tak.
- Więc ja jestem... Abrahamen Lincolnem?
- I jesteś Jonhnem Wilkes Booth. (* 1)
- Hitlerem?
- I milionami, które zabił.
- Ghandim (*2)?
- Tak i jesteś wszystkimi, którzy za nim podążyli. Za każdym razem, kiedy znęcasz się nad kimś, znęcasz się nad samym sobą. Każdy akt życzliwości, który wykonujesz , wykonujesz go wobec siebie. Wszystko szczęśliwe czy smutne, wszystko, co doświadczane jest przez człowieka, było lub będzie doświadczone przez ciebie.
- Dlaczego? Po co to wszystko?
- Ponieważ... pewnego dnia... staniesz się... jak ja, bo to jest to, czym jesteś. Jesteś jednym z mojego rodzaju. Jesteś moim dzieckiem.
- Ah. Więc mówisz... Jestem Bogiem?
- Jeszcze nie. Jesteś zarodkiem (płodem). Znaczy, ty wciąż dojrzewasz (rozwijasz się). Kiedyś prze-żyjesz wszystkie ludzkie życia (wcielenia) poprzez wszystkie czasy, dorośniesz na tyle, by się narodzić.
- Więc... wszechświat jest po prostu...
-  Jajkiem. Teraz już czas, byś ruszył dalej do następnego życia.

Tłumaczenie "na szybcika" - Mama Tika
______________________

(* 1) "John Wilkes Booth (10 maja 1838 - 26 kwietnia 1865), amerykański aktor teatralny , którzy zamordował prezydenta Abrahama Lincolna.: 
(*2) Ghandi

Inna wersja: 






Z podziękowaniami za inspirację dla Kasi.

PRZESZŁOŚĆ... ZAKOŃCZONA PRZEZ WYBACZENIE

$
0
0
Wystarczy jedno wybaczenie, aby cała przeszłość stała się uwolniona...

Dziękuję za Twoje uzdrawiające i uwalniające także mnie słowa.
Dziękuję za Twoje wybaczenie i za Swoje wybaczenie wszystkich iluzji i projekcji pomiędzy nami.
Dziękuję za uwolnienie od przeszłości.
Dziękuję za Twoje zrozumienie i Twoją Miłość.
Dziękuję za Twoje dzielenie się sobą ze mną.
Wystarczy jedno wybaczenie, a przeszłość staje się uwolniona...
Dziękuję za dar, który jest błogosławieństwem od Ciebie dla Mnie i ode Mnie dla Ciebie.

Moim głębokim pragnieniem jest żyć dla Prawdy.
Dla mnie Prawda jest niezmienna.
Prawda to Całość, Jednia, której nigdy nie ogarnę umysłem, bo Ona jest nieskończona, niepoznawalna.Mogę doświadczyć tego stanu bez identyfikacji pozostając jako świadek poza czasem. poza zdarzeniami. Tak, one należą do strefy umysłu. Myśli, idee, koncepcje, nawet intencje, te świadome i nieświadome - tak, one wciąż ulegają zmianom. Tkwiąc w mai - iluzji, we śnie nazywamy to, w co wierzymy w danym tu i teraz prawdami, które jako równoprawne czasem toczą ze sobą spory, nawet wojny. Takie jest moje rozpoznanie.

Ofiarowałam moje życie w całości Prawdzie, Jedni Wszystkiego, Co Istnieje, gotowa przyjąć z całkowitą ufnością cokolwiek, co zostanie poprzez mnie powołane do życia przez Boga, którym dla mnie jest Uniwersalny Umysł. Boginią dla mnie jest Uniwersalna Świadomość. Bóg i Bogini, połączone we mnie w Jedno przeze mnie Jednym. Nie nazywam Bogiem Wszystkiego, Co istnieje... Promieniującego Źródła Przestrzeni. Wiem, że coraz bardziej staję się "tłem", przestrzenią dla wszystkich pojawiających się i przejawiających doświadczeń, więc coraz bardziej świadomie w nich istnieję i działam. Tego teraz potrzebuję. Jestem wdzięczna za te zmiany. Jestem otwarta na nieznane.

Kiedyś przypomniałam sobie, że świadomość jest złożona ze wszystkich myśli emanujących ze wszystkich istot i rzeczy, i ze wszystkich emocji i uczuć. Jest przestrzenią... Myśli umysłu nieustannie płynących w nieprzerwanie zmieniających się strumieniach świadomości uczuć i emocji... A maja? Coś, co ma-ja, sen... I kocham też maję, iluzję i szanuję ją. Choć uwalniam się od przywiązania do niej i od przekonań, jakie ona oferuje, a właściwie... uwalniam ją w sobie. Jednak odrzucenie jej byłoby dla mnie zanegowaniem części Siebie, własnego istnienia w stanie snu, odcięciem się od tej części Siebie, poprzez którą w rezultacie urzeczywistnia się nierzeczywiste. Dlatego przyjmuję świadomie Siebie w całości.

Cokolwiek kiedyś zrobiłam, bez względu na to, jak piękne czy podłe było to w mojej czy czyjejkolwiek opinii, ocenie, zrobiłam wyłącznie po to, aby rozpoznawać Siebie. Moja dusza i moje pasje wywierały na mnie "presje", żebym tak postępowała, aby uzyskać wiedzę o sobie. Tylko robiąc to, co robiłam, mogłam zrozumieć oraz poznawać poprzez swoje działania Siebie. I to jest nam potrzebne, by istota boska mogła się poprzez nas przejawiać. Także w tym rozpoznaniu.

Teraz już nie istnieje przeszłość.  W obecnym teraz żyje we mnie przeszłość tylko jako wiedza o Sobie, od której jestem wolna. Wszystko jest doskonałe. Zawsze było. Kiedyś tego nie widziałam, nie czułam, bo zapomniałam. Teraz widzę, czuję i wiem, że niczego, ale to absolutnie niczego mnie ani nam nie brakuje. Wszystko jest takie, jak trzeba. Doskonałe samo w sobie takie, jakie jest. Istnieję - to jest jedyne dla mnie oczywiste doświadczenie. Nic nie jest dla mnie bardziej oczywiste. Jestem - to wszystko, co mogę "zrobić".
Jestem nieskazitelnym bytem,
istnieniem bez wiary.

Kocham siebie taką, jaka jestem. Z Kocham wypływa Ja. To Jestem Ja. Bez względu i ze względu na wszystko.



ŚWIADOMOŚĆ A SAMOŚWIADOMOŚĆ NA CZY POLEGA RÓŻNICA?

$
0
0
Notka jest odpowiedzią na wpis na Mistyce Życia


No tak... :-)
Dziękuję za podjęcie tego wątku. I inspirację.

Swoją drogą to zabawne, że emocja jest definiowana jako:
cyt.:"Emocja (od łac. e movere, w ruchu) – stan znacznego poruszenia umysłu."

A poza tym postaram się nie mylić świadomości ze samoświadomością. Może dzięki temu coś więcej... zrozumiem? :-)

Dla mnie świadomość to "stan odczuwania istnienia". Czyli ma związek z odczuwaniem emocji i uczuć, i z inteligencją... serca. Odczuwanie dzieje się poprzez uczucia i emocje, które są... wibracjami energii... jestem w stanie, w którym czuję, że istnieję, jestem...

A czym jest samoświadomość? To "stan odczuwania swojego istnienia". Czym jest to swoje? To, z czym się utożsamiam, identyfikuję, łączę?

Więc może w zasadzie świadomość i samoświadomość są tym samym, a różnicuje je nasze "ja" - "ego"?

A jaka różnica jest według Ciebie między wiedzą a samowiedzą?
Coś wiesz o sobie jako osobie (i z tym się utożsamiasz), coś wiesz o organizmie ludzkim (i z tym się utożsamiasz), i to jest wiedza o człowieku. Czy to jest samowiedza? Na ile i jaką wiedzę utożsamiasz ze sobą, z czym siebie "identyfikujesz" albo "łączysz"? Wiesz, że wiesz coś, a inna osoba tego nie wie, bo wie co innego, więc Twoja samowiedza to to, że poprzez porównanie wiesz, że Ty wiesz coś innego, ale czy wiesz więcej albo lepiej?

Coś wiesz o gwiazdach na przykład. Ale jeśli wiesz, że jesteś także jednym z gwiazdami (w pewnym stanie świadomości), czy wówczas to jest Twoja samo-wiedza? Jeśli tak, to  w pewnym momencie możesz nie dokonywać już rozróżnienia między wiedzą a samowiedzą, jeśli jesteś w stanie świadomości, że jesteś jednym ze Wszystkim, Co Istnieje. :-) Według mnie podobnie jest z samoświadomością. Masz po prostu świadomość, która obejmuje coraz większą przestrzeń niby zewnętrzną, ale ona "mieści" się w Tobie.

Zastanawiam się... jak można stwierdzić - nie znając (nie doświadczając) samoświadomości innych istot (prócz tego, że je oceniamy teoretycznie i na podstawie porównywania dokonywanego z poziomu swojego stanu samoświadomości), że moja samoświadomość jest większa lub mniejsza niż kamienia czy rośliny lub zwierzaka albo innej istoty ludzkiej? Co możemy wiedzieć o tym, z czym utożsamia się kamień albo mrówka czy delfin? Co możemy wiedzieć o tych wibracjach energii?  ;-)

I być może samoświadomość różnych kamieni, różnych zwierząt jest podobnie zróżnicowana jak samoświadomość różnych ludzi? Bo przecież jest zróżnicowana u ludzi... Nawet moja samoświadomość na przestrzeni lat zmieniała się, a w ciągu ostatnich 10 lat dynamika tych zmian znacznie się zwiększyła. Mogę stwierdzić, że moja świadomość jest zmienna, a nawet, że jej stan obecny jest inny, bo bardziej "poszerzony" niż w przeszłości...

W "naszej kulturze" jest słowo empatia...
cyt, z Wikipedii: "Empatia - zdolność odczuwania stanów psychicznych innych osób (empatia emocjonalna), umiejętność przyjęcia ich sposobu myślenia, spojrzenia z ich perspektywy na rzeczywistość (empatia poznawcza)." 

Empatia bez "emocjonalnego aspektu" jest ograniczona. Bez empatii uczuciowo-emocjonalnej nie mamy umiejętności odczuwania świadomości innych istot. Brak umiejętności odczuwania swojego istnienia (swojego stanu istnienia) oraz odczuwania stanów istnienia innych można określić jako "brak" lub "ograniczoną świadomość". Więc może to my, gdy brak nam zdolności odczuwania stanów świadomości innych osób oraz innych istot, mamy ograniczoną świadomość? 

Ja nie wiem, czy kamienie lub rośliny nie mają takiej umiejętności. Bo zdarzyły mi się stany połączenia ze świadomością zwierząt i wynikało z tego doświadczenia, że mają. Ale nie chcę oceniać tego umysłem. ;-)

Jaka różnica jest według Ciebie między wiedzą a samowiedzą?
Coś wiesz o sobie jako osobie (i z tym się utożsamiasz), coś wiesz o organizmie ludzkim (i z tym się utożsamiasz), i to jest wiedza. Czy to jest samowiedza? Na ile i jaką wiedzę utożsamiasz ze sobą? Wiesz, że wiesz coś, a inna osoba tego nie wie, bo wie co innego, więc Twoja samowiedza to to, że poprzez porównanie wiesz, że Ty wiesz coś innego, ale czy wiesz więcej albo lepiej? Wiesz inaczej.

Coś wiesz o gwiazdach na przykład. Ale jeśli wiesz, że jesteś także jednym z gwiazdami (w pewnym stanie świadomości), czy wówczas to jest Twoja samo-wiedza? Więc w pewnym momencie możesz nie dokonywać już rozróżnienia między wiedzą a samowiedzą, jeśli jesteś w stanie świadomości, że jesteś jednym ze Wszystkim, Co Istnieje. :-) Według mnie podobnie jest z samoświadomością. Masz po prostu świadomość, która obejmuje coraz większą przestrzeń niby zewnętrzną, ale ona i tak "mieści" się w Tobie.

Samoświadomość człowieka to "stan odczuwania swojego istnienia" zależny od tego, z kim i czym siebie "utożsamiamy". A więc powiązana jest z umysłem jako umiejętność rozpoznawania różnych emocji i uczuć w sobie. Umiejętność rozpoznawania tego stanu poprzez umysł. Czyli umysł współpracuje ze świadomością. Np: przejawia się przeze mnie jakaś emocja, ale... mogę być tego nieświadoma, ponieważ z nią się utożsamiam, bo wiem, że jestem zła (umysł myśli odpowiednie myśli, które uznaje za prawdziwe) i czuję tę złość (jako świadomość stanu istnienia). Ale mój umysł jest zajęty myślami powiązanymi z tą emocją.  Więc mnie wtedy " trzęsie" i "niesie" emocja, ale nie jestem tego świadoma, bo jestem całkowicie pochłonięta różnymi myślami, oczywiście powiązanymi z tymi emocjami . Inna możliwość: mogę być świadoma, że odczuwam jakąś emocję - odczuwane jako wibracje energii. I mogę je nazywać po staremu jako różne uczucia i emocje. Ale jest jeszcze inna możliwość: mogę przestać nazywać te odczuwane wibracje i skupić się na obserwacji  odczuwania ich.

Teraz bywa tak, że już nie nazywam jakiejś emocji, którą odczuwam według "starych wzorców myślenia", ponieważ teraz jest ona dla mnie po prostu "falą energii o danej częstotliwości", która przepływa przez ciało... jej źródło jest, powiedzmy, że w sercu, a nie w mózgu. To jest przejaw "inteligencji serca".

Możemy poszerzać naszą świadomość w ten sposób, że przyjmujemy odczuwanie tych "fal energii o różnych częstotliwościach" i harmonizujemy je w sobie.  I już nie nazywamy ich, wiemy, że wcześniej nazywaliśmy je tak albo inaczej, bo działaliśmy według pewnych wzorców myślowych. Wzorce myślowe ograniczają możliwość odczuwania całego spektrum uczuć i emocji - energetycznych wibracji, ponieważ zależy to od tego, z czym poprzez myśli się utożsamiamy, identyfikujemy, łączymy. Więc świadomość jest powiązana z "inteligencją". Im mniej świadomości (im bardziej ograniczona "identyfikacja"), tym mniejsza inteligencja i odwrotnie. Może tak być.

Stan odczuwania swojego istnienia może być bardziej ograniczony lub mniej, ale stwierdzić to możemy jedynie poprzez samoobserwację, a nie przez porównywanie się z innymi. Porównywanie się z innymi płynie z ocen umysłu, a umysł nie może odczuwać.  Dopiero gdy przestajemy oceniać, możemy zacząć odczuwać świadomie. I odczuwając siebie świadomie mogę zacząć odczuwać kogoś innego jako cząstkę Siebie (lub cząstkę Jedni, Całości tak samo istotną jak ja).

Może naszym "zadaniem" jako ludzi jest "odklejenie się" od wzorców myślowych, które nazywają i sterują naszą świadomością, żeby mogła uwolniona od nich "ekspandować"? I może na tym ma polegać ewolucja człowieka - na ekspansji świadomości? Jest możliwa, gdy uwalniamy się od wzorców myślowych i otwieramy się na nieznane.

Może tak się stać dzięki emocjonalnemu zrozumieniu: emocjonalność (tu jako świadomość)  - "inteligencja serca" i zrozumienie (tu jako umysł) - "inteligencja mózgu"...

Tak to postrzegam. ;-)


____________________________________________________

cyt.
"Świadomość – podstawowy i fundamentalny stan psychiczny, w którym jednostka zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych, takich jak własne procesy myślowe, oraz zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym i jest w stanie reagować na nie (somatycznie lub autonomicznie)."

Czy zgodnie z taką definicją kamienie czy rośliny albo zwierzęta są świadome? Raczej nie. ;-)

"Łaciński wyraz określający świadomość: conscientia, pochodzi od „con” – „z” i „scientia” – „wiedza”. Conscientia” oznaczało wiedzę dzieloną z kimś, często wiedzę tajną, dzieloną pomiędzy konspiratorami, jednakw metaforycznym sensie oznaczać może „wiedzę dzieloną z samym sobą”, wskazując na intymny, dostępny jedynie dla doświadczającego, charakter świadomego doświadczenia. Z łacińskiej nazwy "conscientia" wywodzą się określenia świadomości w wielu językach europejskich, np. ang.: "consciousness", fr. "conscience", wł. "coscienza").

Przez pojęcie "świadomość" można rozumieć wiele stanów - od zdawania sobie sprawy z istnienia otoczenia, istnienia samego siebie, poprzez świadomość istnienia swojego życia psychicznego aż po świadomość świadomą samej siebie. W tym pierwszym przypadku świadomość mają niektóre zwierzęta, a świadomość samego siebie posiadają ludzie i najprawdopodobniej szympansy.Nie jest jasne, czy samoświadomość ma tylko Homo sapiens. W odróżnieniu od pozostałych, Świadomość Świadoma Samej Siebie posiada naturę niedualną."

Czy rośliny albo kamienie mają naturę dualną?

"Samoświadomość – świadomość samego siebie, zdawanie sobie sprawy z doświadczanych aktualnie doznań, emocji, potrzeb, myśli, swoich możliwości, czy ograniczeń, autokoncentracja uwagi.

Świadomość siebie tu i teraz może prowadzić do rozpoznania wzorców i mechanizmów działania oraz ich przyczyn, co pozwala niekiedy na uwolnienie się od zaburzonych zachowań, np. poprzez zrozumienie ich funkcji i znaczenia (zobacz też: wgląd). Zaburzone zachowania czy negatywne emocje wiążą się niekiedy z pozostawianiem jego przyczyn w nieświadomości, na przykład na skutek stosowania mechanizmów obronnych."

____________________________________________________

"Wszystko, co jest podążaniem za myślami, koncepcjami, ideami, przekonaniami jest iluzją. To stan istnienia jest prawdziwą rzeczywistością, prawdziwym doświadczeniem."

Bóg – Uniwersalny Umysł ma w swojej ofercie WSZYSTKO, co jest do pomyślenia. A każdy może wybrać to, co chce… co myśli sobie i „kreuje” nasze "ja". I ulega iluzji tworzenia… A lepszym określeniem tego byłoby: zwiedza, podróżuje, doświadcza… tego, co pomyśli...

A Bogini - Uniwersalna Świadomość jest tym, czym jest... :-)

p.s.
Budda ponoć przekazywał,, że to co nazywamy „ja” jest podstawą dla wszelkiego cierpienia.
"Czujemy, że istnieje „ja”, które jest najważniejszą świadomością w życiu. Widzimy, że jest ona konieczna dla przetrwania. Życie bazuje na celu, że powinno istnieć „ja”. Instynkty przyczyniają się do poczucia, że istnieje „ja”, choć tak po prawdzie nie jest. (...) To "ja” jest bardzo trudne do porzucenia, ponieważ jest mocno utwierdzone w naszych słowach i doświadczeniach. " - Tan Ajarn

O ZABAWIE LILA... LILT... LILIT... LILITH...

$
0
0
Będąc w iluzji stworzenia zapominam, że nic nie stwarzam.

"Jedyna kreatywność polega na tym, że indywidualność odkrywa siebie."


Pisałam już kiedyś o Zabawie Lila... w notce p.t. PRZESŁANIE DLA MĄDRYCH KOBIET CZYLI ZABAWA LILA, w której umieściłam filmik z wypowiedzią Dolano na temat "Zabawy Lila":



A oto kolejny film pt. PRZEBUDZENIE (serdecznie polecam), w którym też trochę więcej możemy się dowiedzieć o Zabawie Lila - Lili - Lilt... :

https://www.youtube.com/watch?v=RzX8io1Qm -I - nie mogę wkleić tego filmu do notki, więc podaję aktywny link do niego.

Wisznu Lila - Zabawa, Taniec.
Ponoć Lila w sanskrycie: Lilt  znaczy Taniec, Zabawa.
Iluzja... z łaciny ludere - zabawa, gra.

(Maja - MA JA...
MA (mama) JA...)

Lilt  - to także Lilit/ Lilith? 

Tańcząca "Lila z Wisznu" w europejskiej wersji - "Wszechświat" - "Świat"? :-)


Hinduska wersja - tu ponoć... Kali z Sziwą:


Kiedyś pisałam:


2. TKANINA ILUZJI I MOŻLIWOŚĆ JEJ ROZPOZNANIA




5. MYŚLI MOJE-NIE-MOJE



7. KWIAT ŻYCIA, JANTRA, MANDALA I... MATRYCE






Lila...

Lilia...



Lilia wodna


Lotos...

http://www.auxbulles.com/passion-bassin-lotus_sacre_nelumbo_nucifera.html

Świadomość Lilit (Lila) w TAŃCU z Wężem (Wisznu) - Umysłem? :-) :

______________________________________________________________

p.s.

Jedna z wersji hinduskiej Mama Kali:


 A to łagodniejsza wersja europejskiej "Mamy Kali"? :-) :


Tybetańska wersja: 

I coś o tańcu jeszcze... muzyce i życiu:



I mój ulubiony filmik pt. Incepcja:



ISKRA

Viewing all 524 articles
Browse latest View live